Barbara Konarska

Papuszy
I wyróżnienie

 

Nauczyłaś mnie, poetko Papuszo,
jak wiersz stworzyć pieśnią ludzkiej duszy.
Nauczyłaś życie brać odważnie,
kochać, myśleć i słuchać uważnie,
jak gdzieś rzeka po kamieniach gada,
jak wiewiórka orzechy zajada,
jak Cyganie przy ogniu się bawią,
jak dorównać w wędrówkach żurawiom.
Tyle w lesie głosów tajemniczych,
a na niebie gwiazd, że nie policzysz…
Wóz cygański toczy się po grudzie,
blisko wioska – żyją dobrzy ludzie,
ciężka zima, gdyby tak odpocząć,
jak nietoperz – dni wymienić z nocą…
Ty umiałaś biciem serca ogrzać ptaka
I śpiewałaś, jak on – wiosną - by nie płakać.
W czarnym lesie gdzieś, daleko, urodzona,
cichej zgody na los trudny nauczona.

 

Dzień Matki

mitologię słów i gestów Matki
odziedziczyłam bezwiednie
kiedy biały obrus
a kiedy skromne ubranie
kiedy duma
a kiedy pokorna zwyczajność
nieoczekiwanie znajdowałam słowa
które wcześniej należały do niej

z delikatnością archeologa
odsłaniałam w pokładach niepamięci
jedną naukę
jak przez lata wspierać życie
które dałam

byłaś hojną Mamą
czerpałam zbyt krótko
nie zdążyłaś mnie nauczyć
jak być staruszką
pozostała pamięć
daru miłości       
   
Lęk twój powszedni

nie chcesz tulić się do skały
słyszeć szumu krwi
odpływającej w popłochu z twarzy

na nogach wrośniętych w ziemię
z garścią trawy w zaciśniętej pięści
odmierzasz wzrokiem każdy z tysiąca metrów
kamiennej ściany spływającej w dół
każda sekunda dudni w głowie
jeden krok i nie będziesz się bać

ucisz gong
na ringu życia sam sobie jesteś przeciwnikiem
zardzewiałym kołem nie zawrócisz czasu
uschnięty badyl nie da ci oparcia
uwolnij wzrok od przepaści
niech poszybuje

***
   
Na posrebrzonych strunach twoich włosów
zimowy wiatr gra nutą Vivaldiego.
Już nie dojrzewasz ziarnem złotokłosów,
lecz wciąż z tym samym drżeniem szukasz jego
dłoni, spojrzenia, słuchasz serca bicia,
pewna, że mróz wam nie grozi. Uśmiechem
ciepłym ogrzejesz każdą porę życia...
Siła uczucia niesie wam nadzieję.

***

przypięłam skrzydła wiatru
biegłam do ciebie
na górskiej ścieżce tropiłam
ślad twojej stopy
w bystrzach rzeki
szukałam odbicia twarzy
chór łąkowych pasikoników
wspomagał tętniącą krew
uciszałam zdyszany oddech zapachem jaśminu
spełnienie wybrzmiewało pieśnią słowika
ukołysana w kolebce księżyca
śniłam swój sen
o tobie

Fotografie

rozpychają albumy
wypełzają na pulpity komputerów
na meble i ściany
a my nienasyceni
po raz kolejny utrwalamy kota przyjaciół
i smutnego psa kloszarda
pełzamy w leśnym poszyciu
szukając dobrego kadru dla prawdziwka
wspinamy się na szczyty by znaleźć ujęcie
wschodu słońca nad granią

ciepłe spojrzenie pana w surducie
mój dziadek
ocalony dla wnuczki

nie usiadłam na kolanach
nie dotknęłam sumiastych wąsów
śmierć w obozie zabrała szansę

mam zdjęcie

Pokój dziecięcy - anioł stróż

nie słyszysz szumu skrzydeł
nie czujesz bezgłośnej
obecności za plecami
boisz się burzy i przepaści
kłódka racjonalności
zamknęła niecodzienność
anioł stróż
nie mieszka na twojej ulicy

a przecież śnisz
że ktoś o czystej twarzy
mozolnie tworzy wielki collage
tasuje fragmenty
jego palce niezmordowanie
wklejają
domalowują

to marszczy brwi
to się uśmiecha
lub ze smutkiem zwiesza głowę
by nagle gwizdnąć z uciechy

collage nabiera wyrazu
będzie co pokazać
na wernisażu jednego dzieła

Róża


spośród ptasich głosów i szmerów ogrodu
wychwytuję brzęczenie
zbliża się coraz głośniejsze
aż drży szypułka mego kwiatu
czekam z niepokojem
czy zanurzy się w zagłębienie
pomiędzy płatkami
czy przeleci mimo
mój zapach wzmaga siłę przyzywania
ugięciem płatków otwieram się
na doznanie
zezwalam na delikatną natarczywość pszczoły
znalazła drogę
czuję ciężar kiedy wślizguje się do wnętrza
już nie muszę wabić

Dwie


zapatrzona w niewidzialny wzorzec
stoi przed lustrem
wirtualny szablon bezlitośnie podkreśla
tu nadmiar tam niedobór
nos za długi rzęsy za krótkie
i ten pieprzyk wcale nie sexy
przebiega carrefoury auchany leclerki
prowadzona myślą marketingowca
mnoży torebki bluzeczki buty
jej nienasycenie karmi reklamowa ziemia obiecana
mascary o potrójnym działaniu
prawie bezbolesnej depilacji
staniczka push up

nogi w sinych sznurach żył
kręgosłup boli nad wózkiem wnuka
twarz otula srebrna mgła
zapisała zmarszczkami pieśń drogi przebytej
w zgodzie ze sobą
ciepłem uśmiechu ogrzewa dziecko
na drogę ku gwiazdom
na dobre życie

nieznany z reklam uśmiech starej kobiety
niepokoi obcością
zabrakło szablonu

 

Zdjęcie: Dreamstime.com